Rodzina - wartość niezastąpiona?
Artykuł autorstwa Doroty Bielas napisany dla miesięcznika „Nasze Życie Bez Granic” grudzień 2015 r.
Na temat rodziny w ciągu ostatnich lat tak wiele zostało napisane i powiedziane, że właściwie można mieć odczucie, że obszar ten jest powszechnie znany. Przyznać należy również, że każdy z nas jest w pewnym sensie „ekspertem od rodziny”, dysponuje własnym doświadczeniem w tym obszarze. Fakt ten, z jednej strony może sprzyjać refleksji, a z drugiej, paradoksalnie, utrudniać rozumienie jej funkcjonowania. Mówi się, że najtrudniej być prorokiem we własny kraju. Podobnie może być z rodziną. Najtrudniej może być zrozumieć własną rodzinę, a szczególnie rozumieć wielowymiarowość jej funkcjonowania- system ról, władzy, kontroli, strukturę, komunikację, wartości, przekazy międzypokoleniowe, wzorce, mity rodzinne, które zwykle mają na nas ogromny wpływ. Cieszy fakt, że przez ostatnie sto lat istotnie wzrosła świadomość ludzka na temat wartości, jaką ma dom. Wielu z nas cieszy się poczuciem spełnienia w rodzinie. Jednocześnie obserwuje się wzrost liczby osób, korzystających z gabinetów psychologicznych i psychoterapeutycznych w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, gdyż spotkania z rodziną lub ich brak zwykle odsłaniają nasze niespełnione pragnienia, trudności, bliskość i oddalenie.
„Dom jest punktem wyjścia”
Aby zrozumieć znaczenie rodziny dla kształtowania człowieka warto zacytować dwa tytuły znanych książek o tematyce psychologicznej: „Dom jest punktem wyjścia. Eseje psychoanalityczne” D.W. Winnicotta, „Rodzina. Tu powstaje człowiek” autorstwa Virginii Satir. Oddają one znaczenie rodziny i domu w kształtowaniu człowieka, mimo, że jej autorzy należą z odrębnych szkół terapeutycznych (psychoanalityk i twórczyni podejścia komunikacyjnego w terapii rodzin związana z „grupą z Palo-Alto”). Być może należy uznać, choć istnieją wyjątki od tej reguły, że większość psychologicznych koncepcji człowieka i szkół terapeutycznych dostrzega wpływ kontekstu rodzinnego i otoczenia na rozwój jednostki.
Człowiek powstaje i jest zdolny do przeżycia tylko dzięki opiece innych ludzi. Całkowicie zależne od otoczenia niemowlę nie jest w stanie przetrwać i rozwijać się bez innych. W rodzinie, w relacji kształtuje się człowiek. Na początku życia niemowlę potrzebuje wyspecjalizowanego środowiska, które Winnicott nazywa Pierwotną Troską Macierzyńską. Dzięki trosce i opiece dziecko jest „trzymane” w aspekcie fizycznym, opiekuńczym, higienicznym, rytmu dnia, rytmu kontaktu i dotyku, interakcji emocjonalnych. Jeśli opieka ta jest wystarczająca nie dochodzi do naruszeń, dziecko zaczyna kształtować poczucie bezpieczeństwa, zaufania, znosi czekanie. Z fazy autystycznej i symbiotycznej zaczyna różnicować się ja i nie-ja. Jeśli dziecko jest wystarczająco zaopiekowane, jest w stanie przetrwać i rozwijać się. Osiąga kolejne stadia rozwojowe. Można zatem powiedzieć, że w stanie całkowitej zależności trwamy dzięki opiece rodziny.
Wieloletnie obserwacje rozwoju dzieci w koncepcji psychoanalitycznej potwierdzały znaczenie ciągłości opieki rodzicielskiej dla rozwoju dzieci. Jako jedna z pierwszych opisała je Anna Freud (córka słynnego Zygmunta). W „Koncepcjach linii rozwojowych” prezentowała różnice w rozwoju dzieci doświadczających bliskiej relacji w domu z matką oraz wychowywanych w placówkach czyli formach opieki instytucjonalnej. Miała niestety wiele okazji do obserwacji tej drugiej grupy podczas swojego życia. W latach 20-tych i 30-tych XX wieku, założyła w Wiedniu ochronki dla dzieci z ubogich rodzin, a podczas drugiej wojny światowej w Wielkiej Brytanii stworzyła ochronki dla dzieci pozbawionych rodziców. Obserwowała, że dzieci w drugiej połowie pierwszego roku życia wychowywane w rodzinie były żywsze, bardziej towarzyskie, aktywnie zainteresowane innymi osobami w porównaniu do dzieci wychowywanych w placówce. W pierwszym roku życia rozwój mowy w obu grupach był w miarę równy, gdyż na początku niemowlętom sprawiało radość samo gaworzenie i wydawanie dźwięków. W drugim roku życia dzieci z placówek wykazywały jednak już w tej sferze opóźnienia. Podobnie było w kwestiach korzystania z toalety oraz jakościowych relacjach z rówieśnikami Co ciekawe dzieci z ochronek wykazywały jednocześnie mniej problemów żywieniowych, gdyż mniej ingerowano w sferę jedzenia (co i jak jedzą), a co ważniejsze karmienie nie było sferą walki z matką, co polecam do zapamiętania wszystkim matkom (cytując klasyka: „wężykiem”).
Poczucie tożsamości
W większości kultur rodzina jest podstawowym środowiskiem, w którym kształtuje się osobowość jej członków. Oczywiście, aby nie popaść w determinizm należy zaznaczyć, że rozwój każdego z nas zależy również od innych czynników środowiskowych (szkoły, grup rówieśniczych, wpływów społeczeństwa), czynników biologicznych ( temperamentu, fizjologii, ogólnego stanu zdrowia) oraz aktywności własnej osoby.
Z kontekstu rodzinnego wynika poczucie tożsamości każdego z nas pozwalające na czucie się sobą i poczucie ciągłości, niezależne od okoliczności. Można powiedzieć, że poczucie tożsamości i ciągłości, to istotne elementy zdrowia psychicznego człowieka. Na poczucie tożsamości składają się dwa istotne czynniki: poczucie przynależności i odrębności czyli świadomość skąd i kim jesteśmy oraz co jest naszym indywidualnym doświadczeniem. Tożsamość związana z byciem dzieckiem określonych rodziców zwykle daje poczucie zakorzeniania i oparcia. Stąd u dzieci adoptowanych często ujawnia się potrzeba poznania siebie (często w okresie dorastania lub dorosłości) poprzez poznanie swoich rodziców biologicznych. Instytucje adopcyjne zwykle już od początku edukują rodziców przysposabiających w kwestii ujawnianiu dziecku prawdy na temat jego pochodzenia biologicznego, aby nie tworzyć iluzji, nie narażać dziecka na odkrycie prawdy o swoim pochodzeniu w późniejszym okresie życia oraz budować jego prawdziwą, złożoną tożsamość. Poprzez bycie w rodzinie określamy zatem swoją przynależność, „korzenie”, pewną niezmienność, ale także odrębność i indywidualność, na którą niemały wpływ, oprócz rodziny, mają grupy rówieśnicze.
Cykle życia rodzinnego
Aby nie tworzyć fikcyjnego bytu idealnej rodziny należy zaznaczyć, że zdrowa rodzina to taka, w której na szczęście zdarzają się konflikty i występują problemy. Zdrowa rodzina to taka, która: a) zmienia się i rozwija, b) w swym rozwoju przechodzi przez kolejne okresy często wymagające zmiany jej struktury, c) mimo zmian utrzymuje swą ciągłość, a jednocześnie umożliwia indywidualny rozwój każdego z jej członków (rodziców również !). Co ciekawe nie jest możliwe przejście do kolejnego etapu, jeśli rodzina nie zrealizowała zadań z poprzedniego okresu.
W literaturze wymienia się zwykle od 6-8 cyklów życia rodzinnego( za Bogdan de Barbaro „Systemowe rozumienie rodziny”). W fazie narzeczeństwa partnerzy uczą się relacji partnerskiej, oddzielają się od swoich rodzin pochodzenia, angażują w więź pozarodzinną i decydują na związek. Jak pokazują doświadczenia problemem może być tutaj odseparowanie od rodziców, przedwczesne wejście w związek z powodu ucieczki od problemów rodzinnych lub też unikanie jakiejkolwiek relacji. Wczesny okres małżeństwa wymaga odpowiedzi na wiele pytań dotyczących praktycznych aspektów życia, jak również poradzenia sobie z problemami w rodzinach generacyjnych. Oprócz konfrontacji z rozbieżnościami i praktyką życia codziennego młodzi muszą zbudować relacje z rodzicami polegające na osiągnięciu niezależności, a jednocześnie zdolności pozostawanie z nimi w emocjonalnym związku (co może być trudne). Narodziny dziecka mogą być niezwykle radosne, choć jednocześnie niosą wyzwania dotyczące zmiany sytuacji z diady na relację trójkątną, gdzie zaabsorbowanie wychowaniem potomka zmienia relację małżeńską. Pojawia się wówczas zazdrość, zwykle ojca, o pozycję dziecka, jak również zaabsorbowanie matki światem dziecka ograniczające jej aktywność zawodową lub inną. Środkowa faza małżeństwa bywa bardzo satysfakcjonująca, gdyż małżonkowie zaczynają doświadczać sukcesów i stabilności zawodowej oraz dorastania dzieci. Jednocześnie rodzice mogą bardziej rozwijać swoje zainteresowania i pasje ze względu na mniejsze zaabsorbowanie latoroślami. Jest stabilnie, o ile pasje te nie dotyczą fascynacji młodszymi partnerkami lub innymi partnerami. Rodzice oddzieleni od dziecka ponownie konfrontują się z rzeczywistością małżeńską po opuszczeniu domu przez syna lub córkę. Jeśli nie są na to gotowi próbują niestety przytrzymać dziecko przy sobie na różne znane sobie sposoby. Emerytura i okres starości – po opuszczeniu domu przez dzieci zwykle do emerytury życie małżeńskie i rodzinne może przebiegać harmonijnie. Przejście na emeryturę i choroba lub śmierć jednego z małżonków mogą tę równowagę naruszyć. Cykle życia rodzinnego trwają jednak dalej w kolejnych pokoleniach niosąc w sobie zwykle „cząstki” i wspomnienia poprzednich pokoleń.
Na koniec tego artykułu pragnę przytoczyć inspirujący fragment twórczości Sławomira Mrożka pochodzący z książki „Varia. Życie i inne okoliczności” pokazujący odmienne style życia i wybory człowieka, z których każdy ma swoje blaski i cienie.
„Każdy wędrowiec, choć wybrał swój los i nie zamieniłby do na inny, ma taką chwilę, kiedy przechodząc przez wieś o zmierzchu i widząc przez okno izbę, gdzie rodzina zasiada do stołu w kręgu lampy, odczuwa strach przed przyszłością, żal za przeszłością i niepewność, czy wybrał właściwie. Wtedy chciałby rzucić w szybę kamieniem. Na pozór po to, by zniszczyć obraz, który uważa za głupi i niedorzeczny. A naprawdę po to, żeby dodać sobie odwagi. Nie wie, że jednocześnie ktoś obserwuje go z głębi domu. Ktoś, kto widząc włóczęgę, zazdrości mu wędrówki, bo sam siedzi przez całe życie w tej samej izbie, ciepłej i przytulnej, ale za to w bezruchu i nudzie. I ten ktoś ma ochotę wyjść przed dom i rzucić w wędrowca kamieniem. Pozornie z oburzenia na niemoralne, bo bezpłodne życie włóczęgi, a naprawdę z zawiści i zemsty za swoją nudę. Dwa mijające się w locie kamienie – więc po co nimi rzucać? Lepiej niech każdy schowa swój kamień do swojej kieszeni. Po co wymieniać jeden kamień na inny?”
Tekst : Dorota Bielas
Kontakt
- Dorota Bielas 600 212 405
- e-mail dbielas5@wp.pl
- Sylwester Bielas 883 324 257